Julia Llerena
Autumn Moon over Still Lake
04 - 30.10.2024
Półsenny pejzaż, wymarzony, zza zamkniętych powiek

utkany z przenikających się warstw, odłamków codzienności, uczuć, zachwytów

rytmicznie, melodyjnie

odkrywany poprzez ruch, uważność i odczucie

niby nieuchwytny, półprzezroczysty a jakże namacalny

zza matowej mgły ukazuje kolejne powłoki i przebłyski

tak delikatny i kruchy, że trzeba by mówić szeptem, nie spłoszyć jego intymności

Półsenny pejzaż, tak bliski ciału, tak osobisty

Proces pracy nad wystawą zbiegł się w czasie z wychowaniem dwójki moich dzieci. Każdej nocy najpierw kładę do snu mojego 14-miesięcznego syna. Wszystko zaczyna się w ciemnym pokoju, do którego przez okno wpada jedynie nikłe światło nocy. Leżymy we dwoje, a kiedy go przykrywam, w tle gra muzyka kantońska. Od tego momentu oboje wchodzimy w delikatny, nocny trans, on ku głębokiemu snowi, ja ku odczuciu spokoju i śnienia (daydream), w którym zwykle podróżuję przez różne etapy życia, przeszłe i wyobrażone. Myślę, że na leżąco widać inaczej wewnątrz siebie, tak jak gdyby przy spoczynku ciała myśli odczuwało się z innego miejsca. Pewnej nocy, kiedy jego powieki już opadały, a ja czułam się całkowicie spokojna, przeczytałam tytuł utworu, który słuchaliśmy: Autumn Moon over Still Lake  (平湖秋月; pinyin: Píng Hú Qiū Yuè). Był to utwór kantoński napisany przez Lü Wenchenga w latach trzydziestych. Skomponował on muzykę podczas wizyty nad słynnym Jeziorem Zachodnim w Hangzhou i jest ona idealnym wyrazem jego głębokiego szacunku do piękna krajobrazu. Jezioro Zachodnie od czasów starożytnych uważane było za miejsce spokoju i wyciszenia (serenity). Dzięki sile intuicji wszystko nagle nabrało sensu i spotkało na jednej drodze, połączyłam muzykę i jej znaczenie z własną praktyką artystyczną. Przezroczyste materiały, na które losowo nakładam  pigmenty, akwarele i tusz, na które naszywam drobne przedmioty i metalowe łańcuszki, nie były już tylko impulsem poetyckim, stały się także sensorycznym krajobrazem. Nie zdając sobie z tego sprawy, na materiały przeniosłam kolory ziemi, zachodu słońca, zieleni wody, suchych liści, przybliżając odcienie jesieni. Przywołałam przyszłe wspomnienie, innego miejsca, być może tego odległego Jeziora Zachodniego w Hangzhou.

Na wystawie to miejsce istnieje wertykalnie, jawi się jako krajobraz zen, jako haiku. Sceneria cicha i spokojna, w której można być, zapadać w sen, miejsce wyobrażone z zamkniętymi oczami, które tu, pewnego jesiennego dnia, otwieramy.

Według Ramóna Andrésa (hiszpańskiego eseisty i poety), biorąc pod uwagę naszą kondycję jako istot pełnych tęsknoty (longing) pozostajemy w jednym miejscu, marząc o innych. Nasze ciała fizycznie umiejscawiamy tutaj, ale reszta znajduje się tam, na granicy przestrzeni świadomości i nieświadomości. W instalacji światła, odcienie i cienie nakładają się na siebie i kumulują, jakby chciały odkrywać kolejne warstwy rzeczywistości, w których postrzeganie nas samych się rozmywa. Śpiąca w świecie świadomych lub świadoma w świecie śpiących.

 

Projekt dofinansowany z budżetu Miasta Poznania