Keke Vilabelda
A Sudden Crack!
17.03 - 19.04.2023
Niniejszy tekst ma na celu zgłębić poetykę nowej wystawy Keke Vilabeldy (Walencja, Hiszpania, 1986) pod tytułem A Sudden Crack! Nasz wzrok nie wychodzi nienaruszony z tej kontemplacji: następuje wizualne zwarcie, jaskrawe i dziwne, które każe nam zadać sobie pytanie: na co właściwie patrzymy? Przyglądając się szczegółom z bliska odkrywamy powierzchnie z cementu i gipsu, modulowane technikami zaczerpniętymi z rozmaitych dyscyplin: z malarstwa i technik kontrolowanego przypadku; z rzeźby nadającej objętości i przywołującej wrażenie dotyku, wrażeniem dotyku; z fotografii, o szczególnie złożonej proweniencji: wydruki cyfrowe w kolorach komplementarnych, błękitnym i czerwonym, dostarczają nam informacji wzrokowych, które postrzegamy jako trójwymiarowe pomimo płaskiej powierzchni.
Oprócz wirtuozerii, z którą Vilabelda łączy różne techinki, rdzeń tych prac polega na ich konceptualizacji w postaci obrazów niepewności, o rozmytym wyglądzie i zakrzywionych wymiarach. Intencją artysty nie jest zaspokojenie naszego spojrzenia, lecz raczej wpłynięcie na naszą kontemplację, zabranie nas z centrum na peryferie, w tułaczej wędrówce. W rozmowie, Vilabelda wyjaśnił mi, że w swoich pracach wychodził od paralelizmu: wypadek fizyczny - pęknięcie, rozmazanie; oraz wypadek cyfrowy - glich, zamierzony lub niespodziewany błąd. Aby przedstawić te zjawiska, artysta odwołuje się do koncepcji "bezformia" opisanej przez Bataille'a jako coś, co nas dezorientuje, ponieważ opiera się przybraniu precyzyjnej formy.
Powierzchnia obrazu nabiera kształtu dzięki pęknięciom, szczelinom i rysom - narzędzi podobnych do tych, którymi Tàpies obrazowo naśladował upływ czasu. Jednak podczas gdy Katalończyk używał tych metod, aby coś przywołać, strategia Vilabeldy jest inna. Z jednej strony, wypadek staje się tematem sam w sobie jako wydarzenie wizualne: jego niecodzienne piękno, poza wszelkimi kanonami, funkcjonuje jako główny bodziec inspirujący artystę. Z drugiej strony, genealogia tych dzieł nie wynika z art informel, lecz raczej z dążenia ku czemuś eterycznemu i lekkiemu. Żeby to zobaczyć, widz musi stanąć naprzeciwko obrazu, ponieważ fotografie nie oddają w pełni wizualnego wrażenia, pomiędzy tym, co materialne i niematerialne, co wykracza poza granice samego medium.
A Sudden Crack! poddaje się rozmaitym sposobom odczytywania: mogą to być fragmenty krajobrazów przyrodniczych, lodowe bloki w trakcie topnienia; można je też interpretować jako powiększone szczegóły niszczejącej architektury miejskiej. Nie należy też zapominać o aspekcie vanitas - o tym barokowym gatunku, który zwracał uwagę na ulotność i śmiertelność człowieka. Powierzchnia prac ma płynny charakter, podobnie jak ta rozmyta plama z obrazu Ambasadorowie (1533) Hansa Holbeina, której faktyczna forma - czaszka - staje się widoczna jedynie pod właściwym kątem, na krawędzi obrazu. Poza tym, Vilabelda chce, żebyśmy zatęsknili za gestem, abyśmy wysilili wzrok i wyrwali się z tyranii wygody i podoba mi się.
Na tej wystawie Vilabelda sporządził antidotum na pośpiech, na ten technologiczny paradygmat oparty na natychmiastowym zrozumieniu i iluzji jedności czasu. Jego znakomite obrazy (wykonane prawie bez farby) przedstawiają horyzont trudny do zamieszkania, bo konstruowany na fundamencie tymczasowości. To ostatnie jest być może największym odkryciem w tej twórczości: w czasach totalnej cyfryzacji Bytu Vilabelda oferuje naszemu spojrzeniu o wiele bardziej ludzki rytm, który pozwala się zatrzymać na martwych punktach, lapsusach, wątpliwościach, pęknięciach i intensywnościach.
Carlos Delgado Mayordomo. Krytyk sztuki

 

Projekt dofinansowany z budżetu Miasta Poznania