We are always in danger of magic
Nora Aurrekoetxea  |  Pierre Gerard  |  Dalila Gonçalves  |  Florian Kiniques
curated by Christophe Veys
14.05 - 10.06.2021
Pomysł na wystawę zrodził się z chęci połączenia dzieł czterech artystów i artystek przywiązujących dużą wagę do szczegółów, drobiazgów, które eksponują i wyolbrzymiają w swoich pracach. Do podkreślenia tego wymiaru pomocny stał się tytuł wystawy będący fragmentem wiersza Emily Dickinson, niezwykle oryginalnej poetki, która zwracała uwagę na najmniejsze szczegóły, zwłaszcza te należące do świata przyrody.
Jak sugeruje tytuł, magia czyha na nas wszędzie: na rogu ulicy, w głębi lasu albo na dnie kieszeni. Zrządzenie losu i szczęśliwy przypadek są ważnym źródłem zebranych dzieł. Ponadto dzięki pracy i determinacji artystów poezja „o prawie niczym” staje się głęboką, tajemniczą oczywistością, „niczym” raczej zbyt złożonym dla tego, kto chciałby zrozumieć wszystko od razu. Tak, jak w poezji Emily Dickinson, ścieżki interpretacyjne są tutaj liczne, dróg jest wiele, a uwaga jest wielokrotnie bardziej skupiona.
Nora Aurrekoetxea (1989, Spain)
Od zdobienia do niszczenia, ze świata zewnętrznego do wnętrza – liczne są „cyrkulacje” i przejścia obecne w pracy Nory Aurrekoetxei. Na wystawie artystka proponuje nowe dzieło złożone z platform oraz form rzeźbiarskich. Zadajmy sobie pytanie o źródła zewnętrznych form, tych fragmentów. Spróbujmy odkryć, jakie elementy są w nich zawarte. Co mówią one o ciałach? Dręczą je? A może ozdabiają? Fascynująca jest ta walka między terytorium i anatomią. Artystka gra ograniczeniami, które narzuca materiałowi, i wyzwoleniem, do którego tenże dąży. Owa dynamika wydaje się zbliżona do tego, co obrała sobie za cel również Dickinson.
Fragmenty są głównymi elementami w twórczości Nory Aurrekoetxei. W dwóch innych dziełach artystki znajdujemy również estetykę ruiny i zbliżania się do niepokojącej obcości. Aurrekoetxea zgłębia swoją umiejętność wykorzystywania przestrzeni, dekonstruowania ciała i tworzenia napięcia bliskiego miłosnemu pragnieniu.
Szczęśliwe zrządzenia losu i ciekawość artystyczna sprawiły, że zarówna galeria jak i ja równocześnie śledziliśmy twórczość tejniesamowitej baskijskiej artystki. Echo tych przypadków znajduje się w tytule wystawy.
Pierre Gerard (1966, Belgium)
W świecie tego artysty fascynujące jest wykorzystywanie drobiazgów. Elementy są zbierane i zestawiane przez Gerarda w niezwykle przemyślany sposób. Ich znaczenie umyka nam tak, jak dzieje się to w wielu wierszach Emily Dickinson, i jednocześnie w twórczości obydwojga artystów gęstość znaczeń jest wręcz namacalna. Podejdźcie do tych gablotek. Zobaczcie, jak każdy fragment wchodzi w dialog z sąsiednimi elementami, jak łączą się ze sobą lub jak się sobie przeciwstawiają, jak współgrają przedmioty znalezione i przedmioty z cierpliwością wytworzone. Twórczość artysty jest świadomie polimorficzna. Z przestrzeni rzeźbiarskiej przechodzi on do powierzchni malarskich. Każdy z przedmiotów jest pomyślany jako element przestrzenny: jego tylna cześć ma charakter czysto rzeźbiarski, zaś na przedniej powierzchni nakreślone ołówkiem kratki są granicami barwnych obszarów, które nachodzą na siebie, zachowując większą lub mniejszą przejrzystość. Na wystawie widzimy też abstrakcyjne, niemal muzyczne dzieło (wywodzące się z jeszcze innych obszarów zainteresowania Pierre’a Gerarda), które pulsuje, gdy światło dociera do jego powierzchni lub gdy przechodzi przed nim widz. Ta niezwykła seria dzieł powstała w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Będąc artystą o sławie zdecydowanie nieodzwierciedlającej jakości jego dzieł, Pierre Gerard jest tajemnicą, którą musiałem się z Państwem podzielić.
Dalila Gonçalves (1982, Portugal)
Twórczość Dalili Gonçalves przypomina alchemię, artystka przekształca bowiem pospolite przedmioty w niezwykłe dzieła. Obojętnie, czy posługuje się powtarzalnością czy fragmentaryzacją, w jej pracach obecna jest zawsze pewna metamorfoza i pasjonująca relacja z pojęciem czasu.
Od początku pracy nad projektem wystawy naturalna wydawała mi się obecność na niej dzieła złożonego ze znalezionych monet, z których każda nosi ślady użytkowania, wręcz zużycia, opowiadając mikrowydarzenia z ich „życia”. Wszystkie noszą też czyjś wizerunek. Ułożono je tak, że jedne postaci są zwrócone w lewo, drugie – w prawo, czyli plecami do siebie. Ten podział prowadzi często do zanegowania Innego, do nienawiści. Nasze Europy długo były zwrócone do siebie plecami: Europa Północna i Południowa, Wschodnia i Zachodnia. Jest to dzieło, które paradoksalnie zachęca nas do spojrzenia na siebie nawzajem.
O spotkaniu i transformacji mówią też zaprezentowane na wystawie małe rzeźby, w których element mineralny tworzy całość z gąbką wyprodukowaną przemysłowo. Jest to także główny temat materiału wideo „Aluir”, który ukazuje entropijny proces, jakiemu poddano glinę. Poprzez tę uwodzicielską relację, praca wzywa do zadania sobie pytania o kolor. Możemy mieć wrażenie obcowania z malarstwem abstrakcyjnym wywodzącym się z Color field painting, podczas gdy dźwięk przywołuje na myśl gwałtowność tarć skorupy ziemskiej.
W trakcie moich spotkań z Rodriguez Gallery, na licznych targach sztuki, zachwyciłem się wieloma „jej” artystami. Tak też było z twórczością Dalili podczas targów w Madrycie.
Florian Kiniques (1988, Belgium)
Język i pamięć są dwoma głównymi elementami w twórczości artysty. Na wystawę stworzył on projekt nawiązujący do jednego z wielowarstwowych wierszy Emily Dickinson. Każda z zaprezentowanych drewnianych liter pokryta jest tuszem drukarskim; słowa pospiesznie naniesione na papier, czasami trudnym do odczytania pismem poetki, ułożone są na ścianie w sposób przypominający oryginalne adnotacje autorki. Z boku uwagę przykuwa pokryty tym samym tuszem równoległościan przypominający ogromny myślnik łączący niejako wczoraj z dziś. Tak naprawdę jest to wielka litera „I” („ja” po angielsku), która rozmiarem odpowiada wzrostowi Emily Dickinson: „ja” łączące dwoje twórców. Dzieło zadaje pytanie o zderzenie przedmiotu stworzonego dla siebie (Emily Dickinson nie chciała publikować swojej poezji) z jego wystawieniem na widok publiczny. To, co miało pomniejsze znaczenie, staje się widoczne. Czym jest to spojrzenie, które odbiera mi życie? To niejednoznaczne zdanie rezonuje i łączy nas z intensywnością myśli Dickinson. Uzupełnieniem tego dzieła jest film ukazujący zawieszenie tych sfer, jak i całości, którą tworzą. Trzy „punkty” (wielokropki - przyp. tłum.) razem stają się tym co niewypowiedziane, niedokończone oraz wszystkim tym co moglibyśmy powiedzieć.
Florian to jeden z najbardziej obiecujących francuskojęzycznych artystów belgijskich. Przyjemnością było podzielenie się z Państwem stawianymi przez niego ważkimi pytaniami.
Christophe Veys (1973, Belgia) jest historykiem sztyki specjalizującym się w sztuce współczesnej, którą wykłada na Akademii Sztuk Pięknych ARTS², w Mons w Belgii. Jest on również kuratorem i kolekcjonerem (Collection Veys-Verhaevert).

 

 

Projekt dofinansowany z budżetu Miasta Poznania oraz przy wsparciu Wallonie-Bruxelles International.